Psynergia

Życie z border collie oczami zoopsychologa

Zanim pod mój dach trafiła Sensi, przedstawicielka rasy border collie, słyszałam wielokrotnie, że „bordera nie należy analizować”. Rasa słynie bowiem z wielu nietypowych zachowań, a niektórzy twierdzą, że doszukiwanie się w nich głębszego sensu z góry skazane jest na niepowodzenie. 

 Stety niestety należę do osób, które uwielbiają analizować wszystko i biorąc pod swój dach wymarzonego psa, z którym mam spędzić kilkanaście lat, nie mogłam przejść obojętnie obok pewnych borderowych zachowań. 

 Sensi to mój pierwszy „prywatny” border, którego wybrałam bardzo świadomie wiedząc, jakiego psa chcę i po wyciągnięciu wniosków z wieloletnego obcowania z rasą na wyjazdach, treningach oraz konsultacjach behawioralnych. Uważam, że jest to rasa ekstremalnie zróżnicowana, ale jednocześnie jestem zachwycona jej elastycznością i wszechstronnością, dlatego postanowiłam podzielić się swoimi wnioskami, odczuciami i tym, co postrzegam jako specyficzne w życiu z border collie. 

 Zachowania łowieckie w obliczu stresu lub pobudzenia 

 Widok przyczajonego, świdrującego wzrokiem bordera nikogo chyba nie dziwi i jest znakiem rozpoznawczym rasy, choć znam też kilku jej przedstawicieli, którzy prezentują takie zachowanie bardzo rzadko. 

 Często można spotkać bordery, które przybierają tą charakterystyczną pozę na widok szybkoporuszających się przedmiotów lub próbują je gonić. Takie zachowanie nierzadko jest interpretowane przez opiekunów borderów jako „pasienie” samochodów, dzieci itd. oraz jest mylnie odbierane jako przejaw predyspozycji do zaganiania owiec. Zachowanie takie powinno jednak wzbudzać w opiekunach niepokój, bo niewiele ma ono wspólnego z pracą z owcami. Znam psy, które są określane jako dobre psy pasterskie, a nie mają żadnych problemów z autami i znam też psy, które kompletnie nie są zainteresowane owcami, natomiast nie są w stanie przejść obojętnie obok np. jadącej hulajnogi. 

 Z mojego doświadczenia wynika, że często takie zachowania można zauważyć u borderów, które nie radzą sobie z danym bodźcem lub są permanentnie zestresowane lub przebodźcowane i próbują przekierować się na coś, co przyniesie im ulgę. 

 Niektóre bordery „zaganiają” również psy. Często wynika to po prostu z pobudzenia, niekiedy bywa elementem zabawy, a czasem objawem nieradzenia sobie z sytuacją. Problemem staje się to wtedy, gdy pies nie potrafi wchodzić w normalne interakcje z innymi psami (lub je ignorować). 

 Oczywiście nie twierdzę, że każda przyczajka to coś złego. Niepokoić powinna moim zdaniem wtedy, gdy pies wyraźnie fiksuje się na bodźcu i nie jest w stanie normalnie eksplorować otoczenia. Bordery są psami niesamowicie wrażliwymi na ruch, dlatego też skłonność do reagowania w ten sposób jest w tej rasie częsta. 

 Sensi jako szczeniak nakręcała się na szybkoporuszające się przedmioty. Takie zachowanie wynikało z przebodźcowania (mieszkałyśmy w bardzo ruchliwej dzielnicy) i braku pewności siebie. Miała też etap zaganiania piesków. Przy psach była bardzo dynamiczna i nakręcona. Zbudowanie jej pewności siebie i dostarczenie jej kontaktów ze stabilnymi psami pomogło rozwiązać problem. Jako ciekawostkę dodam, że jest psem, który nie ma talentu pasterskiego (choć wykazuje duże zainteresowanie owcami i praca z nimi sprawia jej wielką radość). 

 Warto zatem zastanowić się, dlaczego dany pies zachowuje się w taki, a nie inny sposób, bo zrzucenie problemu na karb „bycia po prostu borderem” może przysporzyć nam kłopotów w przyszłości. 

 Przekierowywanie się na pracę w obliczu stresu 

Dla wielu widok bordera stale wpatrzonego w swojego opiekuna jest czymś imponującym. Pies ignorujący otoczenie, gotowy do działania, a nieraz wręcz przyklejony i świdrujący opiekuna wzrokiem. Dla jednych marzenie, a dla drugich coś odpychającego od rasy. Głównym argumentem osób, które zapierają się przed posiadaniem bordera rękami i nogami jest właśnie ten, że border „zachowuje się jak robot” czy „nie ma swojego zdania.” 

Warto wiedzieć, że skrajne uzależnienie i nakręcenie na przewodnika nie jest niczym korzystnym dla psa. Choć gotowość do współpracy o niemal każdej porze jest cechą pożądaną, to wszystko ma swoje granice, bo border, choć specyficzny, ma zwykłe psie potrzeby i potrzebuje eksploracji, węszenia i… czasu dla siebie. Jeśli pies na spacerach nie węszy, stale patrzy się na przewodnika, ciągle „wymusza” robienie czegoś, jest skrajnie pobudzony i nie potrafi zwyczajnie zająć się sobą, to warto się zastanowić co jest tego przyczyną. Choć rasa jest energetyczna i reaktywna, to stałe napięcie nie jest dobre dla nikogo. 

„Wymuszanie” aktywności może być wynikiem wielu czynników, np. nienauczenia psa odpoczywania lub braku jasnych zasad, choć bardzo często widuję również bordery, które przekierowują się na pracę, bo… nie radzą sobie z otoczeniem. Jest to widok często spotykany: pies w trybie pracy jest nakręcony i daje z siebie 100 %, natomiast po wyjściu z tego trybu kompletnie sobie nie radzi (i np. reaguje agresywnie). 

Choć bordery to psy pracujące to warto wspomnieć, że tak samo jak ważna jest dla nich praca ważny jest również odpoczynek. Bez odpoczynku nie ma efektywnej pracy! 

Podobne objawy przebodźcowania i…znudzenia 

Objawy przebodźcowania wynikającego np. z życia w zbyt trudnym dla psa środowisku oraz objawy braku zajęcia wyglądają nierzadko podobnie. Pies może wpadać w fiksacje zarówno dlatego, że jego potrzeby nie są spełnione (np. brak ruchu, brak stymulacji umysłowej) jak i dlatego, że jest po prostu przemęczony psychicznie (zbyt wiele bodźców, hałas, za wysokie kryteria, brak możliwości odpoczynku lub brak możliwości odejścia od stresującej sytuacji). Wydawałoby się, że zmęczony pies to spokojny pies, a tymczasem sytuacja wygląda nieraz inaczej. 

Wiele osób daje się „nabrać” i objawy przebodźcowania takie jak np. nadmierne pobudzenie w domu odbiera jako sygnał, że psu należy zapewnić więcej aktywności. Jest to bardzo zgubne i prowadzi do tego, że uzależniamy psa od aktywności i w rezultacie nasz pies nie potrafi normalnie odpoczywać. 

Znalezienie tego balansu bywa wyzwaniem, ale warto poobserwować zachowanie i nastrój psa po różnych aktywnościach, by nauczyć się idealnie dobierać ich ilość w taki sposób, aby potrzeby psa były spełnione. Szczęśliwy, zrelaksowany pies będzie również bardziej elastyczny i dzień czy kilka nicnierobienia (np. gdy jesteśmy chorzy) nie powinny stanowić dla niego problemu. 

 

Elastyczność 

Dobrze poprowadzony border daje z siebie 100% w pracy, ale potrafi z taką samą pasją grzać miejsce na kanapie u boku swojego opiekuna. To niesamowite, że wykonywanie zadań sprawia im tyle radości. Większość borderów odbieram jako psy, które żyją na 100%. Praca? Super! Odpoczynek? Też super, ale jeszcze lepiej, gdy można być blisko ukochanej osoby (albo na niej… w dodatku w jakiejś nietypowej pozycji, która umożliwi wydrapanie każdego centymetra ). Ta elastyczność jest naprawdę czymś wspaniałym, bo na spacerach czy treningach możemy mieć psa, który czerpie „garściami” z czasu spędzonego z nami, ale jednocześnie w domu zwija się w kłębek i jest niekłopotliwym domownikiem. 

 

Mieszanka niesamowitych cech 

 Z jednej strony wrażliwe, często miękkie i uległe, a z drugiej strony odporne na presję i zdeterminowane. Piesek, który potrafi być twardy dla owiec jednocześnie może być kochaną przylepą i psem niezwykle uległym w stosunku do przewodnika. Na tym chyba polega ich magia. Są „wielobarwne.”  

 

Specyficzna komunikacja 

 To chyba zaskoczyło mnie najbardziej, gdy poznałam tę rasę. Bywają niesamowicie intensywne i ekspresyjne, ale często jest to tylko „szopka.” Twardy, wpatrzony w drugiego psa wzrok, teatralne odsłonięcie zębów często wcale nie zwiastują ataku, a jedynie niegroźne kłapnięcie zębami w powietrzu (choć widziałam też niestety wiele borderów, u których na kłapnięciu się nie skończyło). Dla nieborderów to wpatrywanie się i przyczajki bywają niekomfortowe, dlatego też nierzadko mówi się, że bordery dobrze czują się w swoim towarzystwie. Wiele psów nie rozumie ich mowy ciała i zachowania będące elementem zabawy bywają odbierane jako zachowania grożące. 

 

Większość borderów raczej unika konfliktu (oraz towarzystwa obcych psów), co bywa bardzo wygodne, ale jeśli już dochodzi u nich do agresji, to często jest to agresja wynikająca z przekierowania emocji. Wiele borderów ma też tendencję do obrony zasobów (klatki, zabawek). Agresja pojawia się też u delikatnych przedstawicieli tej rasy, którzy np. kiepsko radzą sobie z emocjami – przechodzą wtedy dość szybko do komunikacji agresywnej, której intensywność bywa wręcz (z ludzkiej perspektywy) „nieadekwatna” do sytuacji (choć oczywiście adekwatna z ich punktu widzenia). 

 Chciałabym też wspomnieć o przeuroczo wyglądającym zachowaniu nazywanym potocznie „gliżdżeniem.” To gliżdzenie, czyli stosowanie uległej postawy, wyginanie się i nieraz podczołgiwanie, w skrócie robienie z siebie małego, bezbronnego pieska jest bardzo często prośbą o pomoc i o przestrzeń. Postawa ta zachęca wiele osób do głaskania psa i pochylania się nad nim, co jeszcze nasila problem. To zachowanie łatwo pomylić ze zwykłą radością i pragnieniem kontaktu z ludźmi. Podczas gliżdżenia pies jest jednak dużo bardziej intensywny, spięty, pobudzony i dużo częściej uderza pyskiem w twarz osoby, która go dotyka. 

 Sensi ma już za sobą etap gliżdżenia i robienia „chińskiej” miny, którą odziedziczyła po swojej mamie, co zawsze wywoływało w przechodniach wielke poruszenie („ten piesek się do mnie uśmiecha!”). Co zrobiłam, żeby to wyeliminować? Przerywałam gliżdżenie, zabierałam ją z trudnej sytuacji, nie pozwalałam ludziom jej dotykać, gdy stosowała taką komunikację i uczyłam ją odchodzenia z trudnej sytuacji. Aktualnie potrafi ładnie zasygnalizować, że nie ma ochoty na kontakt, co bardzo mnie cieszy. 

 

Piekielna inteligencja 

Piekielna, bo piekielnie szybko się uczą i piekielna, bo… może zgotować nam prawdziwe piekiełko.  

Tak, bordery uczą się niesamowicie szybko – zwłaszcza tego, co jest dla nich korzystne. Z jednej strony może to być błogosławieństwem, a z drugiej – przekleństwem, zwłaszcza dla niedoświadczonego w pracy z psami przewodnika. Jeśli mamy wiedzę jak i kiedy nagradzać, a trafił nam się pies z predyspozycjami do pracy, to wspólna nauka będzie samą przyjemnością. Natomiast jeśli mamy problem z timingiem, przekupujemy psa, nie jesteśmy konsekwentni, to border bardzo szybko to wyczuje, a wtedy możemy mieć problem.  

Warto wiedzieć, że delikatniejsi przedstawiciele rasy wymagają sporego wyczucia w treningu – wielokrotne powtórzenia, zbyt wysoko postawiona poprzeczka, nasze niezadowolenie mogą spowodować wycofanie się psa. Doskonale wyczuwają nastrój opiekuna i nierzadko go przejmują, choć są też bordery, które tak kochają pracę, że dane zadanie powtarzają wielokrotnie nie tracąc przy tym zapału. 

 

No i pora (w końcu) na podsumowanie! 

Według mnie bordery są niesamowicie zróżnicowane, dlatego warto poznać różnych jej przedstawicieli przed wybraniem psa dla siebie. Uważam, że wybór psa tej rasy nie jest wcale łatwym zadaniem. Obecnie mnóstwo borderów ma słabe popędy lub słabą, wręcz kruchą psychikę, co prowadzi do rozmaitych problemów, dlatego wybór psa powinien być dokładnie przemyślany. 

Teraz, kiedy Sensi ma już 2 lata, żyje nam się naprawdę wspaniale. Pod kątem treningowym zawsze wydawała się być dla mnie łatwym psem – zmotywowana zarówno na żarcie jak i zabawki, myśląca, skupiona, szybka, z łatwością wchodząca w tryb pracy w każdych warunkach. Życiowo musiałyśmy się dotrzeć – ja musiałam ją poznać i nauczyć się ją wspierać, a także zbudować jej pewność siebie, bo jest raczej uległym psem niepotrafiącym stawiać innym granic, ale z miesiąca na miesiąc widzę ogromny progres. Jest totalnie inna niż reszta moich psów, dzięki czemu bardzo wiele się przy niej nauczyłam. No i jest ucieleśnieniem jednego z moich największych marzeń.